Achhh kolejny dzień za mną , dzisiaj jak się ważyłam zobaczyłam 47,7 kg ,waga stanęła a moje nogi się ugięły .. czemu ? nie jestem załamana ale nie spodziewałam się ..może to przez te podjadanie wieczorem . Co prawda zjadłam pare suszonych rodzynek ale nie uważam to za bombę kaloryczną. Mam nadzieje ,że po dzisiejszym dniu waga spadnie może do ..47,3 kg . Postaram się nic nie podjadać jak wejdę do kuchni . Dzisiaj gadałam z mamą , przeprosiła mnie a ja ją , nie dałam rady dłużej tak wytrzymać . Czułam się strasznie samotnie ,a przechodzenie koło niej bez słowa wydawało się jak cios w serce . Miałyśmy tydzień cichych dni , nie gadałyśmy ,nawet na siebie nie spoglądałyśmy . Coś okropnego . Nie pilnowała mnie z jedzeniem ,a zapewne od jutra zacznie . Jeden minus całej tej sytuacji ,ale nic . Jestem silna , chce jeść około 200 kcal dziennie i mam nadzieje ,że mi się uda do 150 kcal ,bez kolacji . Przyzwyczaję organizm do takiej wartości energetycznej .
Bilansik
trochę bułki słodkiej
krem z brokułów
Dużo herbaty
woda
Nie czuję się głodna . To mnie troszkę dziwi i przeraża ,za dużo zjadłam ? Mogłam darować sobie bułkę i zamienić na jabłko .
Trzymajcie się chudzinki ! <3